Test zestawu M-Audio AV32.1

Witajcie w 2016 roku. W pierwszej tegorocznej recenzji przyjrzymy się najnowszemu produktowi ze stajni M-Audio, głośnikom AV32.1



M-Audio AV32.1 powstał zapewne, by wypełnić lukę na rynku głośników konsumenckich z pochodzeniem studyjnym. Dotychczas zdecydowana większość głośników od producentów profesjonalnego sprzętu studyjnego, a przeznaczonych na rynek typowo konsumencki, to modele z przetwornikiem nisko-średniotonowym o rozmiarze od 3 cali do 5 cali (patrz M-Audio AV30 i AV40, Mackie CR3 i CR4 itp.). Taki rozmiar przetwornika zapewnia poprawne przetwarzanie większości pasma, tony wysokie i średnica zazwyczaj prezentowały odpowiednio wysoki poziom, wyższy bas również. Ciężko natomiast było nazwać je demonami niższego basu, jako że albo całkowicie ten zakres pomijały, albo odtwarzały go bardzo delikatnie, by nie powiedzieć anemicznie. 70 - 80Hz przy sporym spadku skuteczności to była zazwyczaj dolna granica ich możliwości. Jak wiadomo bas, który można poczuć, a nie tylko usłyszeć znajduje się niżej i to jest czymś, co większość fanów muzyki ze mną włącznie bardzo lubi. I własnie na przeciw potrzebom tego grona użytkowników wyszło M-Audio, prezentując model AV32.1, który oprócz dwóch typowych głośników dwudrożnych, dodaje coś ekstra, mianowicie subwoofer mający zapewnić mocny niski bas za niewygórowaną cenę.


Na pierwszy rzut oka M-Audio AV32.1 wygląda jak model AV32 tego samego producenta do którego dodano subwoofer i faktycznie wrażenie to jest całkiem trafne (sugeruje to również nazwa systemu). Otóż satelitarne głośniki z zestawu AV32.1 to nic innego jak dwa pasywne głośniki AV32 z ich miekką kopułką wysokotonową i 3 calowym plastikowym przetwornikiem średnio-nisko tonowym, do których dołączono subwoofer z wbudowanymi wzmacniaczami. Jednak w odróżnieniu od AV32, w tym modelu głosniki satelitarne są zasilane wzmacniaczami o mocy 20W, czyli dwa razy mocniejszymi niż w modelu AV32 bez suba. Sam subwoofer zasilany jest wzmacniaczem o całkiem sporej mocy 70W, a napędzana nim jest umieszczona na spodzie obudowy membrana celulozowa o średnicy 6.5 cala, otoczona bardzo pokaźnym zawieszeniem gumowym. Obudowa subwoofera ma rozmiary porównywalne z obudowami typowych monitorów z przetwornikami 6-7 cali. Zarówno obudowy satelit, jak i obudowa subwoofera, to konstrukcje typu bass reflex z otworami z tyłu. Obudowy wykończono tak jak przyzwyczaili nas już do tego producenci sprzętu studyjnego, czyli czarnym winylem. Całość jest nieźle wykonana, wygląda schludnie i nie razi w oczy (może za wyjątkiem błyszczącego plastiku wokół głośnika wysokotonowego, ale to kwestia gustu). 



Niestety producent nie przewidział możliwości sterowania poziomem subwoofera, co oznacza, że jesteśmy skazani na balans między satelitami a subwooferem ustawiony "na sztywno", który niekoniecznie musi pasować do naszych upodobań oraz pomieszczeń odsłuchowych. Poziomem głośności całego zestawu sterujemy przy pomocy plastikowego pilota na podczerwień, który posiada również przycisk usypiania systemu jak również przycisk wyciszający sam subwoofer. Odbiornik sygnału z pilota znajduje się na froncie subwoofera, zaraz obok podświetlonego logo M-Audio. Aby całkowicie wyłączyć zasilanie systemu należy użyć przełącznika z tyłu obudowy subwoofera. Z tyłu obudowy umieszczono również wejscia sygnałowe, są to wejścia RCA i TRS oraz cyfrowe wejście optyczne, co oznacza, że mamy "na pokładzie" przetwornik cyfrowo-analogowy, który według zapewnień producenta akceptuje sygnał o jakości do192kHz/24bit. Niestety nie posiadam aktualnie urządzenia, które ma optyczne wyjście, dlatego nie będę wstanie sprawdzić działania tego przetwornika.




Odsłuch

Pierwsze co rzuca się w uszy po podłączeniu całego zestawu, a zanim jeszcze zaczną z niego wybrzmiewać pierwsze nuty, to ewidentny szum własny emitowany przez satelity (głównie tweeter). Nie jest on tak intensywny jak w niedawno testowanych Tannoy'ach 402, niestety szczególnie w cichych pomieszczeniach, będzie on słyszalny nawet z odległości ok. 2 metrów od głośników. Szum ten jest irytujący i gdy zestaw nie odtwarzał muzyki usypiałem go z pilota. Pytanie tylko czy owe szumienie występuje we wszystkich egzemplarzach, czy może mój egzemplarz był wyjątkiem? Na odpowiedź na to pytanie będzie trzeba poczekać aż większa ilość egzemplarzy trafi do użytkowników.


Na szczęście, gdy muzyka zaczynała płynąć z głośników, szum znikał i można było skupić się na słuchaniu. Tony wysokie i średnica w wykonaniu AV32.1 okazują się wyraźne i czyste, jak przystało na zestaw o pochodzeniu studyjnym, dobrze dobrany jest również balans tonalny między nimi. Średnica posiada odpowiednią rozdzielczość dzięki czemu nie umykają nam detale w muzyce zawarte. Jedynym poważniejszym zarzutem w kierunku średnicy są delikatne podbarwienia emitowane z obudów satelit, powodujące, że mamy wrażenie jak by głosy były emitowane z pudełka. Zjawisko to występuje szczególnie przy wyższych poziomach głośności. Tony wysokie, dzięki kopułkom tekstylnym są wyraźne i całkiem szczegółowe, ale na szczęście nie kłują naszych uszu. Ładnie prezentuje się również scena dźwiękowa rozciągająca się pomiędzy satelitami. Mamy tutaj wyraźny obraz centralny, dobrą głębię i ładnie odtwarzane pogłosy. 



Przechodzimy do gwoździa programu, czyli do sposobu w jaki AV32.1 przetwarza niskie częstotliwości. Pierwsze odsłuchy nie napawały optymizmem, bas był bumiący i zdecydowanie zbyt głośny w stosunku do reszty pasma. Po kilku dniach użytkowania wrażenie bumienia zelżało, a bas nabrał szczegółów, z którymi wcześniej były problemy. Niestety nadal było go zbyt dużo w porównaniu do reszty pasma i nijak nie można było tego zniwelować gdyż, tak jak wcześniej wspomniałem, producent nie przewidział regulacji poziomu dla subwoofera. W pewnych gatunkach muzycznych duża ilość basu była przyjemna i wskazana, dla przykładu muzyka elektroniczna czy też hip hop zyskiwały dzięki temu odpowiednie dociążenie, którego zazwyczaj brakuje głośnikom tradycyjnym bez subwoofera. Również podczas oglądania filmów taki sposób przetwarzania basu był jak najbardziej pożądany i efektywny. Subwoofer okazał się też pomocny przy przetwarzaniu stopy perkusyjnej, która zyskała dzięki niemu to efektowne uderzenie "na klatę". Sam zasięg basu okazał się trochę mniejszy niż sugeruje to producent. Z obiecywanych 36Hz w moich warunkach odsłuchowych pozostało realne 45Hz, co i tak jest dobrym wynikiem. AV32.1 bardzo przyjemnie słucha się na niższych poziomach głośności, gdzie wyższy poziom basu okazuje się przyjemny w odsłuchu. Niestety jeśli przesadzimy z głośnością okaże się, że zamiast muzyki usłyszymy zabasowiony, dudniący bałagan.



Porównanie

W porównaniu do JBL LSR305, który pełni dla mnie rolę punktu odniesienia w testach, AV32.1 jest zdecydowanie przebasowiony. JBL nie posiada tak niskiego zejscia jak M-Audio, brakuje mu ostatnich 10Hz, ale bas jaki emituje jest bardziej szczegółowy i naturalny. AV32.1 będzie lepszym wyborem dla fanów muzyki hip-hop, czy też elektroniki, skupionych na potężnym basie, oraz dla fanów filmów. Dzięki naturalnemu przetwarzaniu średnicy i wysokich tonów, wspaniałej scenie dźwiękowej i świetnej szczegółowości dźwięku w każdym zakresie, JBL LSR305 bardziej polecany jest osobom poszukującym uniwersalnego sprzętu do słuchania każdego rodzaju muzyki. JBL znacznie lepiej sprawuje się gdy podkręcimy głośność do wysokich poziomów, zachowując odpowiedni balans tonalny i jakość dźwięku, czego nie można powiedzieć o AV32.1



Miałem również okazję porównać AV32.1 ze znanym i cenionym w świecie budżetowych konstrukcji produktem ze stajni Microlab, czyli Solo6C pierwszej genracji. Z tego porównania M-Audio w większości przypadków wychodzi z tarczą pomimo zbyt mocnego basu. Microlab, mimo sporych przetworników nisko-średnio tonowych, jest suchy w zakresie basu, brakuje mu odpowiedniego zejścia i uderzenia. Średnica Microlabów jest zbyt jasna i twarda, a tony wysokie zapiaszczone i niewystarczająco szczegółowe. Solo 6c będzie skolei lepszym wyborem w małych pomieszczeniach, gdzie niedobory basu nie będą tak odczuwalne. AV32.1 w małych pomieszczeniach to gwarancja dużych problemów z basem.



Podsumowanie

M-Audio AV32.1 to ciekawa konstrukcja, o całkiem dojrzałym brzmieniu, mocnym basie i rozsądnej cenie, nękana przez kilka niedociągnięć. Brak regulacji głośności subwoofera mocno podważa sensowność jego zakupu dla osób szukających zrównoważonego, naturalnego brzmienia. Dla tych osób lepszym rozwiązaniem będzie dobry zestaw 2.0 . Natomiast szumiące wzmacniacze będą problemem prawdopodobnie dla większości nabywców. Również osoby mające zamiar słuchać muzyki w małych pomieszczeniach powinny omijać je szerokim łukiem. Natomiast fani filmów czy też muzyki mocno opartej na niskim basie, dysponujący większymi pomieszczeniami mogą uznać AV32.1 za ciekawe rozwiązanie, warte uwagi i godne wypróbowania.

Ocena końcowa 6.5/10









Komentarze